Autor: Tomasz Stężała
Tytuł: Kapitanowie 1941. Pseudonim Grzmot
Wydawnictwo: Erica
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 446
Moja ocena: 6,5/10
Wojna
to czas bardzo okrutny, pełen bólu, strachu i smutku. Podczas wojny nic nie
jest pewne i chociaż my, teraz żyjemy w wolnym kraju to kiedyś, miliony
żołnierzy walczyło na śmierć i życie, ku wolności. Czytając książkę Tomasza
Stężały wciąż nasuwał mi się pewien cytat Zofii Nałkowskiej: „To ludzie ludziom
zgotowali ten los”
Przenosimy
się do 1941 roku. Na sowiecko niemieckiej granicy „pokoju”, zbierają się armie
by zadać morderczy cios niedawnemu sojusznikowi. Młodzi oficerowie muszą pełnić
swoją funkcję i przeprowadzić żołnierzy po
zwycięstwo. W książce obserwujemy losy Polaków, Niemców i Rosjan. Podczas wojny
dochodzi do wielu przykrych wydarzeń, każdy jednak ma nadzieję, że wreszcie
nadejdą lepsze czasy. Każdego dnia muszą stawiać czoła problemom i przerażeniu,
oraz niejednokrotnie przykrym niespodzianką, które przynosi wojna.
Tomasz
Stężała to nauczyciel biologii i języka angielskiego, charakteryzuje go ogromne
zamiłowanie do historii. Jest autorem książek: „Elbing 1945: Odnalezione
wspomnienia”, „Elbing 1945: Pierwyj Gorod” i „Porucznicy 1939”. Jednym z bohaterów książki jest Bolesław
Nieczuja- Ostrowski, odznaczony za swoje zasługi Krzyżem Srebrnego Orderu
Wojennego Virtuti Militari! Postać to nikt inny jak dziadek Stężały. Sięgając
po tę książkę, kompletnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, gdyż nie
miałam prędzej styczności z dziełami tego autora. Niestety muszę przyznać, że w
lekturze czegoś mi zabrakło.
„Kapitanowie
1941” jest drugą częścią biografii Bolesława Nieczui- Ostrowskiego. Ja, jak
można się domyśleć nie czytałam pierwszej części, a mimo to odnalazłam się w historii.
Wniosek taki, iż książek nie trzeba czytać po kolei. Bardzo lubię lektury historyczne, szczególnie z czasów II wojny światowej, dlatego też z ogromną
przyjemnością sięgnęłam po tę pozycję.
Tomasz
Stężała przede wszystkim zauroczył mnie tak szczerym przedstawieniem oblicza
wojny. Jednego dnia wojna porywa ich od codziennego życia, muszą zrezygnować z
planów, by walczyć, będąc z dala od swoich bliskich i rodzinnego ciepła. Opisy były bardzo barwne, bez problemu mogłam
stawiać siebie na miejscu bohaterów. Ich losy były dla mnie ogromnym wyzwaniem,
wiele razy przeżywałam z nimi niepowodzenia i rozczarowania. Najbardziej szkoda
mi było kobiet, każdego dnia wyczekujących swoich mężów i modlących się, by najgorsze koszmary nigdy się nie spełniły.
Historia
opisana przez Stężałe jest na faktach. Poznajemy przebieg wojny z różnych
stron. Autor z łatwością oddał klimat brutalnej wojny. Podobało mi się wprowadzenie do książki zdjęć ukazujących opisywane zdarzenia. Minusem powieści jest to, że wiele razy odczuwałam nudę przez
zbyt szczegółowe opisy, zdecydowanie autor uraczył czytelnika do przesady. Mogę
jednak powiedzieć, że książka to znakomita lekcja historii.
„Kapitanowie
1941” to definitywnie trudna lektura, ze względu na to, iż temat wojny zawsze
taki będzie. Z czym tak naprawdę kojarzy się słowo wojna? Mi nasuwa się tylko
ból, smutek, cierpienie. Ogromna niepewność dla wielu, co dzieje się z naszymi
bliskimi i czy w ogóle jeszcze żyją? Niestety kiedyś ludzie mogli mieć tylko
nadzieję, że jeszcze się zobaczą. Kobiety czekające na swoich mężów, dawały im siłę
do walki i życia. Świadomość, że gdzieś w domu czeka na nich ktoś kto ich kocha,
była często ocaleniem. Zawsze uważam, że warto czytać takie utwory, by
zrozumieć z czym borykali się „kiedyś” ludzie. Lektura Tomasza Stężały mimo
minusów, zasługuje na uwagę. Polecam, wszystkim fanatykom historii, ale również
osobą które chcą się dowiedzieć jak wyglądała codzienność za czasów wojny.
Recenzja ukazała się również na:
Kocham historię, ale nie taką podręcznikową, nudną. lubię ją poznawać z z literatury dodatkowej, wiec po książkę z wielką chęcią sięgnę :-)
OdpowiedzUsuńZa historią nie przepadam podobnie jak Katie- jednak po tę książkę za jakiś czas sięgnę gdyż stoi na mojej półce.
OdpowiedzUsuńOj historia nie jest dla mnie, chociaż ostatnio się do niej przekonuje. Na razie spasuje:)
OdpowiedzUsuńNie lubię tematyki wojennej, więc raczej nie sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio doszłam do wniosku, że ogromnym wstydem jest ignorancja historyczna i chociaż za ignorantkę się nie uważam, to zawsze można wiedzę poszerzyć. Będę pamiętać o tej książce.
OdpowiedzUsuńOj... Taka książka to chyba nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńweronine-library.blogspot.com
Historia... to nie dla mnie. Jedyne dwie książki związane z historią (poza lekturami szkolnymi), które naprawdę polubiłam, to "Złodziejka książek" i "Dziewczynka w zielonym sweterku". Polecam, jeśli jeszcze nie czytałaś :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze czasami przeczytać taką książkę i się czegoś dowiedzieć, postaram się sięgnąć po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńKsiążka chyba raczej nie dla mnie, nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńHistoria nie jest moim konikiem, ale pozycja wydaje się być warta przeczytania.
OdpowiedzUsuń