poniedziałek, 29 września 2014

"Krótka bajka o odchudzaniu z happy endem" - Magdalena Jarzębowska








Tytuł: Krótka bajka o odchudzaniu z happy endem 
Autor: Magdalena Jarzębowska
Wydawnictwo: Nowa lekkość 
Rok wydania: 2014  
Liczba stron:98










Dawno, dawno temu… a może nie tak dawno, żyła sobie nieszczęśliwa dziewczynka, która nie lubiła siebie. Nie lubiła siebie, gdyż zbędne kilogramy nie pozwalały jej na to. Któregoś dnia owa dziewczynka postanowiła zmienić swoje życie i raz na zawsze pozbyć się nadmiernego tłuszczu, który uniemożliwiał jej bycie taką, jaką pragnęła być. Zły nawyk od początku nie był dla niej łaskawy, dziewczynka musiała wiele się nauczyć, a co ważne, stanąć twarzą twarz ze swoją silną wolą… Co przyniosła dziewczynce ta konfrontacja? Oczywiście, dowiecie się po przeczytaniu tej historii. 

Ktoś mądry kiedyś powiedział, że odchudzanie zaczyna się w głowie. Jak wielką prawdę zawierają te słowa, najlepiej wiedzą osoby zmagające się ze zbędnymi kilogramami. Zmiana nawyków żywieniowych to walka przede wszystkim z samym sobą. Książka Magdaleny Jarzębowskiej Krótka bajka o odchudzaniu z happy endem doskonale porusza wspomnianą kwestię. Każdy, kto zamierza zacząć się odchudzać, powinien najpierw przeczytać tę publikację. 

Na rynku wydawniczym aż roi się od poradników, które podobno ujawniają nam wspaniałą metodę, dzięki której schudniemy szybko i trwale. Jak wiemy zazwyczaj, to tylko burza w szklance wody, gdyż żadna z tych złotych reguł przekazywanych w wielu książkach jeszcze nigdy nikomu nie pomogła. Krótka bajka o odchudzaniu z happy endem wyróżnia się tym, że nie powiela standardowych metod odchudzania, tylko ujawnia problem od strony psychicznej – dając przy tym inne spojrzenie na proces zmian nawyków żywieniowych. 

Magdalena Jarzębowska zapewne specjalnie użyła takiego przedstawienia historii. Bajki od zawsze czytamy z chęcią. Kojarzą się nam ciepło –  z dzieciństwem. Taka forma od początku do końca wciąga  czytelnika, a zarazem umożliwia mu dokładne zrozumienie tego, co opowieścią chce nam przekazać pisarka. Co więcej, przedstawiona bajka wielce zmusza do refleksji. Za plus nie można jednak uznać obszerności tej książki; jest ona na tyle mała, że można ją nazwać książeczką. Zawiera niewiele stron, w dodatku tekst specjalnie wyróżniony jest dużą czcionką. Nie można jednak powiedzieć tego samego  o opowieści, gdyż ta zdecydowanie góruje swoją wymową nad niejedną pozycją. 

Polecam tę książkę wszystkim osobom, które chcą podjąć walkę z kilogramami. Krótka bajka o odchudzaniu z happy endem jest doskonałym początkiem. Wyjaśnia, jak ważne jest podejście do procesu zmiany z głową i wiedzą na temat tego, jak powinniśmy się odżywiać. Czytelniku, w tej lekturze spotkasz się – tak jak nieszczęśliwa dziewczynka – ze Złym Nawykiem, Wróżką, a co najważniejsze, ze swoją Wolą. Te postacie otworzą ci oczy na wiele spraw, na które prędzej nie zwracałeś uwagi.

środa, 24 września 2014

"Córka carycy" - Carolly Erickson






Tytuł: Córka carycy
Autor: Carolly Erickson
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 340

Moja ocena: 6/10









 Historia Tatiany Romanowej była i jest inspirująca dla wielu pisarzy. W księgarniach już dawno pojawiła się jedna z książek opowiadających o jej losach. Jednak Córka carycy swoim zakończeniem odbiega znacznie od faktów historycznych, a i w trakcie lektury można uświadczyć wiele fikcyjnych wątków. Dodało to powieści iskrę porywczości, jednakże nie zgodzą się z tym osoby twardo trzymające się historii. W ten sposób ukazana córka carycy staje się nam bliską osobą. Poza tym, któż wie, być może prawdziwej Tatianie dane było dożyć sędziwego wieku – przecież cuda się zdarzają. 

Zaskoczeniem nie będzie dla nas, iż przez historię przeprowadza nas Tatiana. Obserwujemy, jak przez wiele lat zmieniają się poglądy głównej bohaterki oraz jak zmienia się rzeczywistość wokół niej. Początkowo przedstawiono sytuację, gdy jako mała dziewczynka zmaga się z chorobą nowonarodzonego brata – Aleksego. Kilkuletnia Tatiana nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Jej brat miał kiedyś rządzić krajem. Kluczowym wydarzeniem w życiu czołowej postaci jest rodząca się przyjaźń między nią a garderobianą matki. To wtedy Tatiana poznaje prawdziwy świat poza murami wielkiego pałacu. Jako że jest osobą nader empatyczną, potajemnie zaczyna pomagać ubogim. 

Jak to często bywa, wydawnictwo wpędza nas w błąd, zamieszczając na okładce książki jej opis, który wskazuje, iż w powieści jest rozbudowany wątek romantyczny. Niewątpliwe odgrywa on ważną rolę w Córce carycy, lecz fabuła skupiona jest wokół zwyczajów panujących na carskim dworze. Głęboko poruszonym tematem jest również znaczna różnica między najniższą warstwą społeczną a najwyższą. Dogłębnie przedstawione są problemy społeczeństwa rosyjskiego przed I wojną światową. Czytelnik dowie się wiele na temat życia w tamtych czasach, nie wynagrodzi to jednak tego, że sięgając po tę publikację mamy nadzieję zastać historię płomiennego romansu.

W fabule fikcja miesza się z rzeczywistością, z tym że fikcję moglibyśmy wyszczególnić wielką literą, gdyż zdecydowanie jest jej więcej. Tło historyczne jest zgodne z prawdą, lecz bohaterowie – wykluczając carską rodzinę – są wymyśleni. Mimo tego, autorka prowadzi akcję w taki sposób, iż czytelnik może się w niej zatracić i z łatwością wyobrazić sobie, że jest ona prawdziwa. Do tego Carolly Ericson wprowadza nutkę romantyzmu i dramatu. Wszystko komponuje się w jedną, zgrabną całość.

Córka carycy nie należy do najambitniejszych lektur. Nie spodoba się wymagającym czytelnikom czy też zapalonym historykom. Kobiety poszukujące dobrego romansu również nie będą zadowolone. W takim razie dla kogo jest ta książka? Dla osób, które pragną poznać kawałek historii, jednak nie nastawiają się tylko na historyczne fakty; które chcą czytać o romansie, ale nie lubią przesłodzonych historii, które nigdy nie miały miejsca. Jakkolwiek warto zapoznać się z tą opowieścią dla samej jej puenty.  W książce możemy dostrzec wielką istotę, mianowicie nadzieję, że nie wszystko musi się potoczyć tak, jak oczekują inni oraz że to, co niemożliwe, może stać się możliwe. Poza tym wyniesiemy z niej istotną myśl: poświecenie przyjaciół to największy skarb na ziemi.

niedziela, 21 września 2014

"Dojrzała i szczupła" - Magdalena Makarowska







Tytuł: Dojrzała i szczupła 
Autor: Magdalena Makarowska
Wydawnictwo: Feeria
Rok wydania: 2014  
Liczba stron: 274
Moja ocena: 8/10








Od czasu, gdy w Polsce rośnie liczba osób z problemem nadwagi, media propagują wiedzę o zdrowym odżywianiu i aktywności fizycznej. Pojawia się również coraz więcej książek uczących nas, jak postępować, aby być zdrowym i mieć piękną sylwetkę. Zazwyczaj jednak dotyczy to osób młodych. Niemniej, Magdalena Makarowska w swojej kolejnej książce, Dojrzała i szczupła, podaje pomocną dłoń paniom w kwiecie wieku. Co prawda mnie do tego czasu jeszcze daleko, jednakże wszyscy, którzy choć trochę mnie znają, wiedzą, że interesuję się dietetyką. Dlatego też z ciekawością sięgnęłam po tę książkę.

                                                  Jesteś tym, co jesz, więc jedz pięknie…

Autorka książki to doświadczona dietetyczka, która na swoim koncie ma już kilka wydanych poradników żywieniowych. Dojrzała i szczupła to publikacja skierowana do kobiet w kwiecie wieku. Magdalena Makarowska we wstępie załączyła test, dzięki któremu dowiemy się, czy prezentowana przez nią dieta jest dla nas. W książce zawarła sześciotygodniowy program odnowy oraz porady dla zdrowia i urody. Znajdziemy tu, między innymi, kilka słów na temat zakwaszenia organizmu oraz tego, jak sobie z nim poradzić. Dietetyczka nie serwuje nam diety cud, których mamy na pęczki w Internecie. Zamiast tego czytelnicy otrzymują wartościowe porady zdrowego odżywiania.

Wspierające okazują się również informacje o produktach, które mogą przyczynić się do poprawy naszej cery. Autorka dzieli się swoją pożyteczną wiedzą na temat zbawiennego działania oleju lnianego czy z pestek malin oraz wielu innych. Nadto specjalistka wskazuje szereg produktów niewskazanych po pięćdziesiątce, co może ułatwić zmianę nawyków żywieniowych. Po dużej dawce cennych informacji znajdziemy sześciotygodniową dietę, która ma być dobrym początkiem nowego życia! Przepisy są urozmaicone, a dania zapowiadają się bardzo smacznie. Dodatkową wartością tej publikacji jest jej piękne wydanie, wszystkie zdjęcia są kolorowe i przyjemne dla oka.

                                         Czas żyć dla siebie. Bo jeśli nie teraz, to kiedy?

Wiele osób nie pokłada nadziei w takich poradnikach i w ogóle do nich nie zagląda. Można powiedzieć, że słusznie, lecz nie zawsze. Niestety, aby podjąć odchudzanie czy nawet zacząć się zdrowo odżywiać, trzeba najpierw nabyć odpowiednią wiedzę, gdyż to, co piszą w Internecie i mówią nam osoby trzecie, w wielu przypadkach okazuje się błędne. Oczywiście rodzi się pytanie, skąd mam wiedzieć, czy dana publikacja nie jest czasami kolejnym skupiskiem „porad”, które możemy, co najwyżej, wyrzucić do śmieci niżeli zacząć je praktykować. Niestety, jeżeli nie mamy zaufanego dietetyka czy osoby siedzącej w tym temacie, musimy sami się przekonać, czytając wiele takich publikacji, aż w końcu wyciągniemy z nich to, co najistotniejsze. Książka Dojrzała i szczupła to dobrze przygotowany poradnik, który na pewno świetnie przysłuży się wielu paniom.

Konkurs z wydawnictwem Feeria

Kochani,

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Feeria, otrzymałam dla was dwie książki, o których już prędzej wspominałam. 6 filarów poczucia własnej wartości oraz Babskie fanaberie. Pierwszy tytuł już dawno przeczytałam i muszę powiedzieć, że książka jest świetna! Zachęcam Was do brania udziału, ponieważ naprawdę warto! 

1. Konkurs trwa od 21.09 do 05.10
2. Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu trzech dni od zakończenia konkursu.
3. Uczestnik musi mieszkać na terenie Polski. 
4. Organizator musi wysłać książkę w ciągu tygodnia.
5. W komentarzu pod postem trzeba podać swój nick.
6. Można, ale nie trzeba dodać mojego bloga do obserwowanych, kręgów Google. 
7.Należy polubić stronę Wydawnictwa Feeria na Facebooku.
8. W komentarzu pod postem trzeba podać swój nick oraz nazwę profilu na Facebooku, za pomocą którego uczestnik polubił stronę Wydawnictwa.
9. Należy podać adres e-mail, na który zostanie wysłana wiadomość o wygranej.
10. W komentarzu należy również napisać tytuł książki, którą jesteście zainteresowani. 
11. Będę wdzięczna za umieszczenie baneru konkursowego na swoim blogu.


Przykładowe zgłoszenie:
Nick: Jan
Adres e-mail: jankowalski@wp.pl
Książka: 6 filarów poczucia własnej wartości
Facebook: Jan Kowalski

Życzę powodzenia!

wtorek, 16 września 2014

"Błazen. Maski i metafory" - Monika Sznajderman






Tytuł: Błazen maski i metafory 
Autor: Monika Sznajderman
Wydawnictwo: Iskry
Rok wydania: 2014  
Liczba stron:336










Monika Sznajderman kieruje Wydawnictwem Czarnym. Studiowała w Instytucie Sztuki PAN w Warszawie, gdzie zdobyła stopień doktora nauk humanistycznych. Jest żoną Andrzeja Stasiuka. Książka Błazen. Maski i metafory po raz pierwszy została wydana w 2000 roku. Jednakże w tym roku ukazało się ulepszone wydanie tego tytułu. Pisarka wydała również inne książki, takie jak: Zaraza. Mitologia dżumy, cholery i AIDS, Współczesna biblia Pauperum. Szkice o wideo i kulturze popularnej.

Autorka interesuje się mitem błazna. Jak sama zaznacza, jej książka jest szukaniem śladów, pogłosów i powidoków błazeńskiej mitologii. Nie wyczerpuje ona tematu błazeństwa i błazna. Pisarka nie nawiązuje do znanych dzieł z literatury, które przywołują na myśl zjawisko błazeństwa, posiłkuje się nieoczywistymi kontekstami, rozwija interesujący ją temat, sięgając głębiej w pogranicza, marginesy i opłotki kultury.

Już na wstępie zaciekawiło mnie to, iż słowo clown dawniej oznaczało chłopa, rolnika, śmieszącego mieszkańca miasta, gbura i prostaka. Jak autorka zauważa, błazen, cyrkowy klown (bo i tak go nazywa), wywodzi się z czasów pierwotnego chaosu. Po dziś dzień zachowały się symboliczne elementy chaosu, mam tutaj na myśli strój błazna. Do owych symbolicznych części chaosu ze stroju klowna nawiązują asymetryczne, pstrokate wzory kostiumów. Jednakże nie tylko to stanowi symboliczne odbicie świata chaosu, gdyż są to również nierówności w wyglądzie błaznów, m.in. garb, chromość itp.

Monika Sznajderman w swoim dziele nawiązuje do kina, wspomina, że we współczesnej sztuce filmowej także możemy odszukać wątek błazna i błazeństwa. Wskazuje jednak, że najczęściej spotykana jest postać złego błazna. W kolejnej części utworu – książka podzielona jest na trzy – znajdziemy także informacje o związkach błazna z artystami. Pisarka wspomina również, że kuglarz nierzadko kojarzony był z Najwyższym Bogiem – Wielkim Błaznem. W publikacji Błazen. Maski i metafory znajdziemy analizy różnych tekstów, które mają na celu przybliżenie informacji o błaźnie.

Największą uwagę zwróciłam na to, że pisarka bardzo dogłębnie analizuje mit błazna i błazeństwa. Niekiedy jednak odnosiłam wrażenie, że treść jest nieco chaotyczna. Muszę zaznaczyć, że jest to bardzo trudna w odbiorze publikacja, przede wszystkim nie nadaje się dla osób, które nie interesują się tym tematem. Monika Sznajderman jako antropolog kultury i doktor nauk humanistycznych posługuje się bardzo trudnym językiem. Jej styl jest bogaty i na poziomie. Dzieło, które proponuje swoim czytelnikom jest niezwykle dopracowane. Pisarka zadbała o wszystkie szczegóły. Zapewne kosztowało ją to wiele pracy. Niestety, żeby należycie zrozumieć tę książkę, trzeba poświęcić jej wiele uwagi i skupienia.

Błazen. Maski i metafory jest książką dla starszych czytelników, którzy orientują się w temacie błazna i błazeństwa choć trochę. Pozostałe osoby mogłyby się w tej książce zagubić. Muszę przyznać, że czegoś innego spodziewałam się po tej lekturze. Czy się zawiodłam? Zapewne trochę tak. Ta publikacja zdecydowanie mi nie przypasowała, aczkolwiek jestem pod ogromnym wrażeniem wiedzy autorki i mogę tylko pogratulować jej stworzenia tak dobrego dzieła.

sobota, 13 września 2014

"Krąg śmieci" - Chris Tvedt







Tytuł: Krąg śmieci
Autor: Chris Tvedt
Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Rok wydania: 2014

Liczba stron: 432
Moja ocena: 7/10









Krąg śmierci to już piąta część serii o adwokacie Mikaelu Brennem. Chris Tvedt pochodzi z Norwegii, swego czasu studiował prawo i literaturoznawstwo. Niedługo później rozpoczął praktykę adwokacką. Nic dziwnego, że po takich doświadczeniach jest świetnym pisarzem kryminałów. Choć, jak wiadomo, studia to nie wszystko, trzeba mieć jeszcze talent, a ten autor ma go na pewno. Dowodzi temu fakt, iż Krąg śmierci znalazł się na liście najlepszych powieści kryminalnych. 

Główny bohater jest jednym z najsłynniejszych i zarazem najlepszych adwokatów w kraju. Tym razem poznajemy sprawę, która miała być dla bohatera bułką z masłem. Wiadomo, że mógł przegrać tę sprawę, ale nie sprawiłoby to przecież, że nagle ujmie to jego profesjonalizmowi. Właśnie dlatego wielkie zdziwienie na sali sądowej nastało, gdy przedstawiono zarzuty. Nie były one wcale skierowane pod adres Hansa Mikkelsena – oprawcy, tylko Mikaela Brennema. Od teraz wielki adwokat pozna proces sądowy od tej drugiej strony, strony skazańca. Chyba nikt nie wierzy, że ten honorowy człowiek mógłby dopuścić się jakiegokolwiek złego czynu. A więc komu tak bardzo zależy na jego porażce? W tym momencie w grę wchodzi sprawa sprzed dwudziestu pięciu lat. Będzie ona miała więcej wspólnego z teraźniejszością, niż możecie sobie wyobrazić. 

Mikael zalicza się do bohaterów, którzy potrafią zirytować kobiety swoją typowo męską postawą, ale umie też oczarować. Na szczęście jest również postacią, którą zdecydowanie da się lubić. Do końca pozostaje honorowy i sprawiedliwy. Zanim rozpoczęło się całe szaleństwo z rozprawą przeciw głównej postaci, uważałam go za faceta, który ma głowę na karku. Później natomiast, miałam wrażenie, że stał się zupełnie inną osobą, nieco niepewną, co z całą pewnością nie pasowało do zdecydowanego adwokata. Być może autor pragnął ukazać w ten sposób jego załamanie, ale ja odczułam to, jakbym poznała dwie różne postacie. Mimo wszystko, do końca pozostał tym „kochanym” Mikaelem, który rozwiąże każdą, nawet najbardziej zawikłaną sprawę – i to w nim cenię. 

Chris Tvedt napisał książkę, która nie świeci banałami. Fabuła jest dopracowana w każdym calu, kompletnie nic nie dzieje się bez przyczyny, każda najwątlejsza informacja odgrywa na końcu swą wielką rolę. Autor bardzo zgrabnie prowadzi czytelnika przez dwa wątki, lawiruje między sprawą dotyczącą samego Mikaela, a tą zupełnie starą, dotyczącą podwójnego zabójstwa. Z zapartym tchem obserwujemy te dwa śledztwa, mając wrażenie, że nie są ani nawet nie mają prawa być ze sobą powiązane. Pisarz fenomenalnie potrafi wprowadzić czytelnika w ogromne napięcie, później zastosować kilka zwrotów akcji, by na końcu zrzucić na niego bombę zakończenia. 

Krąg śmierci to doprawdy dobry kryminał, myślę, że zadowoli również tych wymagających czytelników. Na mnie zrobił on spore wrażenie. Chris Tvedt nie zawiódł mnie, a wręcz przeciwnie, mile zaskoczył. Nie mogę praktycznie nic zarzucić fabule czy bohaterom. Jeśli macie ochotę na powieść pełną emocji i zwrotów akcji – jest ona dla was! Sama chyba częściej będę sięgać po literaturę skandynawską, a już na pewno po książki ChrisaTvedt.

środa, 10 września 2014

"Tancerze Burzy" - Jay Kristoff






Tytuł: Tancerze burzy
Autor: Jay Kristoff
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2013 

Liczba stron: 448
Moja ocena: 7/10










Japonia to kraj, którego kultura i tradycja są tak głębokie, że dla niejednego pisarza stały się źródłem wielu inspiracji. Jay Kristoff należy właśnie do nich. Stworzył od podstaw wspaniały świat Shimy, a w nim umieścił wojowniczą Yukiko oraz najważniejszego bohatera tejże książki – potężnego gryfa, który, jak się okazuje, ma uczucia zupełnie podobne do naszych, ludzkich.

Yukiko jest niesamowicie dzielną szesnastolatką. Pewnego dnia szogun powierza między innymi jej i jej ojcu misję, która nie ma prawa się powieść. Dlaczego? Gdyż ten szalony człowiek życzy sobie schwytania gryfa – istoty nieistniejącej od setek lat. W ten sposób spełnią się przepowiednie i szogun stanie się tancerzem burzy, a to oznacza wygraną wojnę. W jaki sposób Yukiko i reszta załogi poradzą sobie z tym zadaniem?

Zarys fabuły to zdecydowany plus książki, ale to miejsce akcji zrobiło na mnie największe wrażenie. Autor miał doprawdy ciekawy pomysł na świat, w którym okrutny szogun, niewidzący dalej niż czubek własnego nosa, rozprzestrzenia toksyczny lotos. Połączone zostały tu dwa światy, ten zupełnie nowoczesny, w którym technologia jest na najwyższym poziomie oraz ten starożytny, w którym żyją magiczne istoty. Do tego dodamy szczyptę miłości i wychodzi historia jak się patrzy. Ponadto autor wykorzystał plastyczność swego języka, dzięki czemu z łatwością mogłam sobie wyobrazić życie w wykreowanym przez niego świecie. Zniszczenie, choroby, bieda – mogę śmiało powiedzieć, że wręcz czułam zapach śmierci krążący po tej skażonej ziemi.

Pierwsze strony powieści wprowadziły w mojej głowie wielkie zamieszanie. Od samego początku akcja pędzi jak szalona i przyznam, że ciężko było mi się w tym wszystkim połapać. Na szczęście już po kilku rozdziałach wszystko stało się zrozumiałe, a ja mogłam się zatopić w tej wzruszającej historii. Autor świetnie manipuluje uczuciami czytelnika, doprowadza go do śmiechu, a po chwili do łez. Trzeba przyznać, że Jay Kristoff wykreował swoich bohaterów w perfekcyjny sposób. Są oni tak realistyczni, że czytelnik może szybko się z nimi zżyć .

Miłości może nie znajdziemy tu zbyt wiele, lecz taki wątek naturalnie się pojawił. Najpierw Yukiko będzie marzyła o zdumiewająco zielonych oczach samuraja, ale później serce podpowie jej kogo kocha naprawdę. Wątek nie jest rozbudowany, ale wbrew pozorom, koniec końców, odgrywa bardzo istotną rolę. Myślę, że w kolejnych częściach dowiemy się dużo więcej o tym związku. Ja nie potrzebowałam żadnych miłosnych gierek, bo wręcz natychmiast zakochałam się w znakomitym gryfie. Koty są słodkie, również te duże i groźne.

Seria Wojna Lotosowa zapowiada się interesująco, co przedstawiają Tancerze burzy. Każdy fan Japonii pochłonie ją jednym tchem. Bohaterowie mają duży potencjał i już nie mogę się doczekać, co później się z nimi stanie. Pomysł na fabułę również oryginalny, dzięki czemu nikt się przy książce nie nudzi. Polecam każdemu, kto pragnie na chwilę stanąć wśród niezrównanych bohaterów. Razem z nimi zabijajcie demony, walczcie ze złem, uwierzcie w swoje siły. Ta książka zabierze was w świat, o którym nigdy nie słyszeliście. 

poniedziałek, 8 września 2014

"Słownik spolszczeń i zapożyczeń" - Mirosław Bańko, Lidia Drabik, Lidia Wiśniakowska








Tytuł: Słownik spolszczeń i zapożyczeń
Autor: Mirosław Bańko, Lidia Drabik, Lidia Wiśniakowska
Wydawnictwo: Naukowe PWN  
Rok wydania: 2014  

Liczba stron:388
Moja ocena: 10/10






Współcześnie niewiele osób sięga po słowniki. Gdy wahamy się, jak napisać dane słowo bądź czy jest ono poprawnie przez nas użyte, to nawet przez myśl nam nie przejdzie, żeby zajrzeć do słownika. W takim przypadku – o ile w ogóle próbujemy znaleźć rozwiązanie naszego językowego problemu – zazwyczaj wpisujemy w wyszukiwarce Google i tam wypatrujemy potrzebnych nam wiadomości. Internet jednak nie zastąpi nam słownika, ponieważ to w nim znajdziemy najpewniejsze informacje.

Słownik spolszczeń i zapożyczeń na księgarskich półkach pojawił się już dawno. Z upływem lat do języka polskiego raz za razem wkradają się nowe słowa, które są wyrazami różnego pochodzenia. Chcemy, aby nasze wypowiedzi brzmiały inteligentnie, wobec tego sięgamy po zapożyczenia, zapominając o polskich odpowiednikach. Nie byłoby to sztuczne, gdyby nie nadmierne stosowanie takich wyrazów. Niemniej jednak posługiwanie się spolszczeniami i zapożyczeniami z umiarem może w dużym stopniu wzbogacić nasze słownictwo.

Publikacja ta jest odpowiednią pozycją dla nauczycieli, studentów i uczniów. Stanowi ona efektywną pomoc przy językowych badaniach, gdyż zawiera cechy słownika przekładowego, a także przymioty słownika synonimów. Książka ta zapewne niejednego miłośnika polszczyzny doprowadzi do przemyśleń, czy bujność zapożyczeń może źle się przysłużyć naszemu ojczystemu językowi.

Jak każdy słownik, tak i ten na początku zawiera kilka stron na temat swojej budowy. Hasła uporządkowane są alfabetycznie, wymowa wyrazów określana jest za pomocą nawiasów, każde słowo opatrzone jest formą odmiany oraz polskimi odpowiednikami. Zawarte są także informacje o pochodzeniu wyrazu. Oprócz tego publikacja opatrzona jest wytłumaczonymi skrótami, które ułatwią nam posługiwanie się słownikiem. Natkniemy się również na indeks. Ułatwi nam on szukanie wyrazów, może także posłużyć jako ubogi słownik synonimów, gdyż do każdego słowa przypisane są inne, o podobnym znaczeniu.

Słownik spolszczeń i zapożyczeń będzie przydatny osobom, które ciekawi pochodzenie wyrazów. Pomoże on w poprawnym używaniu obcych słów i ubogaci nasze słownictwo. Publikacja kierowana jest do uczniów, nauczycieli a nawet językoznawców. Informacje przedstawione są przejrzyście. Zrozumienie wyrazów ułatwiają cytaty zaczerpnięte z Korpusu Języka Polskiego PWN, które opatrzone są źródłem. Zachęcam was do sięgania po takie książki, gdyż są one niezastąpionym zasobem wiedzy. Każdy, komu zależy na poprawności językowej oraz - w tym przypadku - na jego bogactwie powinien mieć na półce ten słownik.

niedziela, 7 września 2014

Wyniki konkursu!

Kochani,

Mam dla Was wyniki konkursu.

Niebezpieczne związki trafią do 



Wybrani trafią do



Jeszcze dziś skontaktuję się z Wami w sprawie adresów.

Mam jeszcze jedną miłą informację, mianowicie na początku przyszłego tygodnia pojawi się kolejny konkurs, w którym będziecie mogli wygrać dwie świetne książki 6 filarów poczucia własnej wartości oraz Babskie Fanaberie. Nagrody udostępniło wydawnictwo Feeria.

wtorek, 2 września 2014

"Zabawka diabła" - Matt Richtel







Tytuł: Zabawka diabła
Autor: Matt Richtel
Wydawnictwo: Akurat
Rok wydania: 2014  
Liczba stron: 526
Moja ocena: 4/10








Manipulowanie ludzką pamięcią należy do niełatwych zabiegów, można powiedzieć, że wręcz niewykonalnych. Do tej pory z ideą usuwania wspomnień spotkałam się tylko w banalnych publikacjach o wampirach. Autor tytułu Zabawka diabła w zupełnie nowatorski sposób rozwinął wspomniany motyw. Cała historia prezentowałaby się nader interesująco, gdyby nie kilka decydujących elementów. 

Zabawka diabła jest pierwszą z książek o przygodach Nata Idle'a. Poznamy w niej babcię Nata - Lane - która przypuszczalnie cierpi na starczą demencję. Nie wydaje się to dziwne, gdyż babcia ma osiemdziesiąt lat, jednak dla głównego bohatera stanowi to nie lada zagadkę. Jego zdaniem jakiś odważny człowiek manipulował w pamięci Lane. Najprawdopodobniej staruszka skrywa pewną istotną tajemnicę, której nie pamięta. Jej ujawnienie może wywołać wielkie kontrowersje. Nat próbuje rozwiązać dręczącą go zagadkę i wkracza na niebezpieczny grunt...

Staruszka Lane szybko zyskała moją sympatię. Przebojowa, miła i zaskakująca - takich bohaterów da się lubić. Wszystko byłoby doprawdy świetnie, ale jedna sprawa nie dawała mi spokoju i popsuła mi całą lekturę. Wiem, że pisarzy ponosi wyobraźnia i często wychodzi to na plus, jednak nie tym razem. Matt Richtel stworzył bohaterkę, która tak naprawdę nie mogłaby istnieć. Czy wyobrażacie sobie taką babcię, która kopie i powala bandytów? Ja tak, widziałam takie na niejednej komedii, ale taka postać w thrillerze to lekka przesada. Tym oto sposobem zamiast czuć nutkę dreszczyku, ja w decydujących momentach pokładałam się ze śmiechu. Zaś Nat niekiedy bardzo mnie irytował. Postępował pochopnie i bardzo egoistycznie, wszędzie chciał zabierać ze sobą babcię, pomimo że ona nie była w najlepszej formie. 

Trzeba przyznać pisarzowi, że miał świetny pomysł na fabułę. Jak to jednak często, niestety, bywa - nie wykorzystał go w pełni. Podobało mi się, gdy główny bohater wraz z Lane jeździł po mieście próbując dotrzeć do sedna prawdy. Napięcie zbudowane było na pół gwizdka, cały czas sądziłam, że babcia w swym umyśle skrywa sekret na światową miarę. Autor sprawił, iż nie mogłam się doczekać rozwiązania tej zagadki - w końcu maczanie palców w czyimś umyśle to nie byle jaka sprawa. Niestety ostatnie strony przysporzyły mi wielki zawód. Nawet dobre przesłanie nie wynagrodziło mi rozczarowania. Muszę przyznać, że jest jak najbardziej trafione. W dzisiejszych czasach spędzamy wiele czasu przed komputerem, telewizorem czy telefonem, nie myślimy o tym, jak odbija się to na naszym zdrowiu. 

Odwołując się do samego wykonania książki, tu przyznam kilka plusów. Język, jak i styl pisarza nie mają sobie wiele do zarzucenia. Dzięki czemu, mimo sporej objętości lektury, czytało się ją szybko. Żałuję, że autor w ten sposób zmarnował potencjał, bo książka zapowiadała się doprawdy nieźle. Sam tytuł Zabawka diabła nie do końca odzwierciedla treść książki, jest zbyt naciągany. W samej książce diabła nie zastaniemy, lecz rozumiem, że tytuł to metafora. Niestety trochę mało pasująca. Niewątpliwie może zmylić wielu czytelników, co do kwintesencji utworu. 

Zabawka diabła może przypaść do gustu wielu osobom pod warunkiem, że potraktują ją z przymrużeniem oka. Dla mnie, niestety, nie była dość dobra. Mimo tych kilku wad, które zadecydowały o moim zdaniu, nie skreślam Matt'a Richtel'a. Uważam, że jest to autor z wielkim potencjałem. Być może weźmie on pod uwagę opinie czytelników i następna część przygód Nata będzie dużo lepsza i tego całym sercem mu życzę.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...