wtorek, 2 września 2014

"Zabawka diabła" - Matt Richtel







Tytuł: Zabawka diabła
Autor: Matt Richtel
Wydawnictwo: Akurat
Rok wydania: 2014  
Liczba stron: 526
Moja ocena: 4/10








Manipulowanie ludzką pamięcią należy do niełatwych zabiegów, można powiedzieć, że wręcz niewykonalnych. Do tej pory z ideą usuwania wspomnień spotkałam się tylko w banalnych publikacjach o wampirach. Autor tytułu Zabawka diabła w zupełnie nowatorski sposób rozwinął wspomniany motyw. Cała historia prezentowałaby się nader interesująco, gdyby nie kilka decydujących elementów. 

Zabawka diabła jest pierwszą z książek o przygodach Nata Idle'a. Poznamy w niej babcię Nata - Lane - która przypuszczalnie cierpi na starczą demencję. Nie wydaje się to dziwne, gdyż babcia ma osiemdziesiąt lat, jednak dla głównego bohatera stanowi to nie lada zagadkę. Jego zdaniem jakiś odważny człowiek manipulował w pamięci Lane. Najprawdopodobniej staruszka skrywa pewną istotną tajemnicę, której nie pamięta. Jej ujawnienie może wywołać wielkie kontrowersje. Nat próbuje rozwiązać dręczącą go zagadkę i wkracza na niebezpieczny grunt...

Staruszka Lane szybko zyskała moją sympatię. Przebojowa, miła i zaskakująca - takich bohaterów da się lubić. Wszystko byłoby doprawdy świetnie, ale jedna sprawa nie dawała mi spokoju i popsuła mi całą lekturę. Wiem, że pisarzy ponosi wyobraźnia i często wychodzi to na plus, jednak nie tym razem. Matt Richtel stworzył bohaterkę, która tak naprawdę nie mogłaby istnieć. Czy wyobrażacie sobie taką babcię, która kopie i powala bandytów? Ja tak, widziałam takie na niejednej komedii, ale taka postać w thrillerze to lekka przesada. Tym oto sposobem zamiast czuć nutkę dreszczyku, ja w decydujących momentach pokładałam się ze śmiechu. Zaś Nat niekiedy bardzo mnie irytował. Postępował pochopnie i bardzo egoistycznie, wszędzie chciał zabierać ze sobą babcię, pomimo że ona nie była w najlepszej formie. 

Trzeba przyznać pisarzowi, że miał świetny pomysł na fabułę. Jak to jednak często, niestety, bywa - nie wykorzystał go w pełni. Podobało mi się, gdy główny bohater wraz z Lane jeździł po mieście próbując dotrzeć do sedna prawdy. Napięcie zbudowane było na pół gwizdka, cały czas sądziłam, że babcia w swym umyśle skrywa sekret na światową miarę. Autor sprawił, iż nie mogłam się doczekać rozwiązania tej zagadki - w końcu maczanie palców w czyimś umyśle to nie byle jaka sprawa. Niestety ostatnie strony przysporzyły mi wielki zawód. Nawet dobre przesłanie nie wynagrodziło mi rozczarowania. Muszę przyznać, że jest jak najbardziej trafione. W dzisiejszych czasach spędzamy wiele czasu przed komputerem, telewizorem czy telefonem, nie myślimy o tym, jak odbija się to na naszym zdrowiu. 

Odwołując się do samego wykonania książki, tu przyznam kilka plusów. Język, jak i styl pisarza nie mają sobie wiele do zarzucenia. Dzięki czemu, mimo sporej objętości lektury, czytało się ją szybko. Żałuję, że autor w ten sposób zmarnował potencjał, bo książka zapowiadała się doprawdy nieźle. Sam tytuł Zabawka diabła nie do końca odzwierciedla treść książki, jest zbyt naciągany. W samej książce diabła nie zastaniemy, lecz rozumiem, że tytuł to metafora. Niestety trochę mało pasująca. Niewątpliwie może zmylić wielu czytelników, co do kwintesencji utworu. 

Zabawka diabła może przypaść do gustu wielu osobom pod warunkiem, że potraktują ją z przymrużeniem oka. Dla mnie, niestety, nie była dość dobra. Mimo tych kilku wad, które zadecydowały o moim zdaniu, nie skreślam Matt'a Richtel'a. Uważam, że jest to autor z wielkim potencjałem. Być może weźmie on pod uwagę opinie czytelników i następna część przygód Nata będzie dużo lepsza i tego całym sercem mu życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz sprawia mi ogromną radość i za każdy dziękuję ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...