Autor: Anna Łajkowska
Tytuł: Pensjonat na wrzosowisku
Wydawnictwo: Damidos
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 248
Moja ocena: 6,5/10
Niespełnione
marzenia ucinają nam skrzydła. Każdy ma prawo marzyć i dążyć do swoich
pragnień. Co jeśli to co wydawało się dla nas, przez cały czas szczęściem
przestaje nim być?
W
książce spotykamy Basię, główną bohaterkę. Jest ona matką trójki dzieci, nastoletniej
Korneli i Karoliny, oraz małego Marcina. Rodzina od dwóch lat mieszka w Anglii.
Gdy planują swoje wakacje do Francji, Basia zmienia zdanie i postanawia
wyjechać tylko ze swoim najmłodszym synem do Yorkshire. Chce w ten sposób
odpocząć, przemyśleć niektóre sprawy i mieć czas tylko dla siebie. Niestety od
początku wyjazdu nic nie układa się tak, jak powinno. Basia spacerując ze swoim
synkiem ulega wypadkowi, dzięki temu poznaje bliżej właścicielkę pensjonatu, w
którym się zatrzymała- Charllot.
„Pensjonat na
wrzosowisku” to debiut, który wyszedł spod pióra polskiej pisarki, Anny
Łajkowskiej. Zwiedziona przepiękną okładką postanowiłam sięgnąć po tę książkę. Lektura
nie do końca spełniła moje oczekiwania, ale bardzo umiliła czas.
Przede
wszystkim pokochałam tę powieść za cudowny klimat. Od zawsze uwielbiałam w książkach
pensjonaty, wzgórza i przemiłe towarzystwo. Taki klimat napełnia mnie ogromnym
ciepłem i wytwarza więź emocjonalną z bohaterami utworu. Dokładnie, dlatego też
Basia okazała się bliska memu sercu, pomimo tego, że często ciężko było mi ją
zrozumieć. Zatrzymując się na tej postaci, stwierdzam że jej osobowość jest
ciekawa. Od początku wzbudziła we mnie podziw, że odważyła się wyjechać sama z
synkiem na inne wakacje niż jej mąż i córki. Marek był dla mnie trochę
egoistyczny i nie do końca potrafiłam mu kibicować.
Styl autorki
jest przyjemny i lekki, pisarka doskonale potrafiła mnie przenieść do Szkocji i
wciągnąć w peryferie życia Basi. Opisy były bardzo barwne i bogate, a dialogi
ciekawe. Podobało mi się wtrącenie do opowieści historii Joli, kuzynki głównej
bohaterki. Ubarwiło to lekturę, a mnie skłoniło
do refleksje. Nie spodobało mi się natomiast, że Basia zareagowała na całą tą
sytuację bardzo zdawkowo, trochę bez uczuć. Tutaj muszę się doczepić, ponieważ autorka
mogła lepiej opisać uczucia bohaterki, zdecydowanie byłoby to czymś bardziej
ciekawym i poruszającym.
Jeżeli chodzi o
fabułę, to ma swoje plusy i minusy. Z jednej strony pomysł jest oklepany, ale
ukazuje szczere, codzienne problemy. Brak szczęścia, czy satysfakcji z życia.
Bardzo wiele ludzi zmaga się z tym każdego dnia. Akcja utworu nie była
porywająca, nie mogę tutaj pochwalić autorki ponieważ momentami się nudziłam. Nie
było dużo takich momentów, aczkolwiek były i denerwowały. W książce znajdziemy
bardzo interesujący wątek z siostrami Bonte, był to jeden przy którym nie
miałam świadomości, że brakuje mi rozwinięcia.
Jak już
wspomniałam książka porusza ciekawe i wciąż aktualne tematy. Miliony osób na
świecie czuje się nieszczęśliwie i wciąż szuka sensu. Historia Basi jest doskonałym
odzwierciedleniem i przykładem realności. Bohaterowie mają osobowości z jakimi
łatwo jest się utożsamić. Nie będę ukrywała, jest to typowa czytadło kobiece.
Ja bez problemu mogłam wczuć się w postać głównej bohaterki, myślę że autorka
stworzyła mimo wszystko dobry debiut. Jest to dopiero pierwsza część historii Basi,
mam nadzieję, że kolejne będą lepsze. Bardzo bym chciała by nie zabrakło w nich
większej fali emocji i akcji.
„Pensjonat na
wrzosowisku” jest ciekawą opowieścią, w której dla mnie zabrakło niektórych aspektów.
Przede mną kolejna część „Miłość na wrzosowisku”, po którą sięgnę z ogromną
chęcią, ponieważ nie mogę się oprzeć temu pięknemu klimatowi jaki towarzyszy
tej książce. Polecam tę lekturę wszystkim kobietkom, które lubią takie
klimatyczne powieści i mają ochotę na coś lekkiego, bez wygórowanych wymagań.
„Czy
zdążysz się ze mną pożegnać?
Czy
zdążyć powiedzieć coś jeszcze,
Nim
słowa rzucone ostatnie
Zamarzną
w powietrzu na zawsze?”[str:234]
Wydawnictwo e-bookowo
Recenzja ukazała się również na: