Autor: Sarah Jio
Tytuł: Marcowe fiołki
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 298
Moja ocena: 8/10
Czy pomimo trudnej miłości można
kochać kogoś bezustannie, niezależnie od upływu czasu? Miłość jest czymś co
daje nam ogromną siłę i szczęście, uczuciem które nas zmienia i kształtuje.
Niestety niektóre historie nie kończą się szczęśliwe. Czasami nasze decyzje okazują
się błędne, a wtedy do końca życia musimy ponosić ich konsekwencje…
„Wszystko
mogło się jeszcze ułożyć, lecz nie mogliśmy się zgrać w czasie. Nigdy nie
mogliśmy się zgrać w czasie.”[str:237]
Emily
jest pisarką, która niestety ostatnio przeżywa swój twórczy kryzys. Ponadto jej
mąż- Joel odchodzi do innej kobiety. Gdy Emily wydaje się że ma wszystko, nagle
to traci jak to zwykle w życiu bywa. Załamana kobieta postanawia wyjechać do
swojej ukochanej ciotki Bee na wyspę Bainbridge, gdzie jako dziecko spędzała
każde wakacje. Wyspa jest miejscem beztroskim, pełnym twórczego klimatu i
spokoju. Bohaterka planuje na nowo odkryć siebie i powrócić do pisania. Los odkrywa
przed nią tajemnicę z przeszłości, która odmienia zarówno jej życie jak i jej
bliskich. Wszystko zaczyna się od pamiętnika oprawionego w czerwony jedwab,
opowiadającego historię Ester i Elliota z 1943 roku. Do kogo należy pamiętnik i
co robił w domu Bee? Dlaczego opowieść kończy się tak nagle? I co stało się z tajemniczą
Ester?
W
książce występuje wielu bohaterów. Najbardziej w pamięć zapadła mi postać
Elliota, mężczyzna wzruszył mnie swoją ogromną i wieczną miłością do Ester. Oprócz
tego bardzo ciekawą osobowością jest Jack, sąsiad ciotki Emily. Jest on
tajemniczym, wrażliwym artystą, który wiele zdziała w życiu głównej postaci. Bohaterowie
są bardzo wyeksponowani, każdy z nich ma swoją określoną rolę i razem się
uzupełniają tworząc wspaniałą historię.
„W
tym miejscu kończy się moja historia. Kochałam i utraciłam miłość, lecz
przynajmniej dane mi było kochać.”[str:206]
To
było moje pierwsze spotkanie z twórczością Sarah Jio i już wiem, że sięgnę po
inne jej dzieła. Książka napisana jest lekkim, prostym językiem. Fabuła jest
ciekawa, pełna niespodzianek, które przyjemnie się odkrywa. Niestety
w niektórych sytuacjach można przewidzieć co się stanie i to jest jeden z
nielicznych minusów książki. Natomiast klimat tej historii jest niesamowity,
pod tą okładką, która kompletnie mnie nie zachęca kryje się przepiękna historia.
Marcowe
fiołki- Sarah Jio to opowieść o zakochaniu, pokazująca że prawdziwa miłość,
może przetrwać wszystko. Mimo wielu przeciwności i wpływowi czasu uczucie wciąż
może być żywe. Ukazuje nam również jak niektóre nasze impulsywne decyzje
wpływają na całe nasze życie i jak bardzo mogą je odmienić i to wcale nie na
lepsze. Historia niespełnionej miłości Ester i Elliota już od dłuższego czasu
siedzi w mojej głowie. Polecam tę książkę wszystkim, uważam że warto poznać tę
z pozoru banalną opowieść, która została uznana za najlepszą książkę 2011 roku
według „Library Journal” .!
„Zostawiam Cię z moją refleksją na temat miłości, która nasunęła mi się
po doświadczeniu wielu porażek: wielka miłość przetrwa czas, cierpienie i
odległość. Nawet gdy wszystko wydaje się stracone, prawdziwa miłość trwa nadal.
Teraz już o tym wiem i mam nadzieję, że Ty również.”[str:271]
Piosenka na dziś:
Fakt , że nie znam autorki, a tytuł jakoś specjalnie nie kojarzy mi się z dobrą książką również mnie zniechęca. Mimo tego, zamierzam to przeczytać. Piękne cytaty tu widzę, a do tego czuję, że będą w niej cudowne refleksje o miłości. Zobaczymy, czy mi się spodoba .
OdpowiedzUsuńPS. Muzyka bardzo przyjemna :)
"Marcowe fiołki" wydają się interesującą lekturą. Poszukaj jej w bibliotece miejskiej. :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna powieść, czytałam w pierwszym kwartale roku (chyba nawet w marcu ;)). Tak, wiele cytatów spisałam z tej książki do mojego sekretnego zeszytu ;)
OdpowiedzUsuńMarcowe fiołki jest naprawdę klimatyczną i przepiękną powieścią. Miałam okazję czytać ją w pierwszym kwartale 2013 (chyba nawet w marcu) i jestem nią zauroczona i brakuje mi słów... :)
OdpowiedzUsuńDobra recenzja :)