W życiu niczego nie
możemy być do końca pewni. Jesteśmy szczęśliwi, mamy miłość przyjaźń, bogactwo
i w jednej chwili to wszystko tracimy. Każda chwila okazuje się bardzo cenna
gdy dosięga nas choroba, na co dzień nie dostrzegamy tego jaką ogromną wagę ma
nasze życie.
Lily
Quinn, dwudziestoczteroletnia studentka, główna bohaterka książki. Jej życie
płynie spokojnie i szczęśliwie, do czasu… Chłopak którego kocha- odchodzi. Od
tego wszystko się zaczyna…
„Odchodził, nie zamierzał wrócić, a ona była ubrana na czarno. Bardzo
chciała odchrząknąć, powiedzieć kilka słów, może przekonać go, by jednak
został, ale czuła że ten czas już minął” [str: 9]
Po pewnym czasie jej przyjaciółka,
Amy ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, jednocześnie Lily wygrywa na
loterii. Można powiedzieć szczęście w nieszczęściu, jednak nie mija dużo czasu,
a okazuje się że nasza bohaterka cierpi na białaczkę promielocytową. Co to
oznacza? Lily musi się zmierzyć z wieloma przeciwnościami losu, które spadły na
nią tak nagle. Czy odnajdą jej przyjaciółkę? Jak teraz będzie wyglądało jej
życie? I czy w ogóle przeżyje?
Oprócz
naszej Lily pierwsze skrzypce gra również Spencer O’Malley, detektyw prowadzący
sprawę zaginięcia Amy, dużo namiesza w relacjach naszej bohaterki z rodziną.
Mimo wszystko to on będzie nadzieją i światłem podczas jej zmagań z chorobą. To
on podaruje jej siebie, gdy wszyscy inni, przede wszystkim rodzina opuszczą ją.
„A teraz śni o tym stanie nicości i pragnie, by znów powrócił. Pragnie
wieść życie tak skończenie szczęśliwe, tak niezbadane, że mogła umierać, mogła
zostać zdradzona, mogła być atakowana ze wszystkich stron i nawet tego nie
zauważyła.”[str:147]
To
było moje pierwsze spotkanie z Pauliną Simons, i już wiem że na pewno nie
ostatnie. Autorka doskonale posługuje się piórem, z łatwością oddaje stan ducha
głównej bohaterki. Szczególnie ból, smutek, czy strach które dominują w tej
powieści. Lekki styl i piękny język sprawiały że czytając wiele razy się
wzruszyłam. Mimo tego że historia nie wciąga od początku, to po pewnym czasie
nie można oderwać się od lektury. Bardzo podoba mi się fabuła, oraz wykonanie,
widać że pisarka włożyła w książkę swe serce.
„Dziewczyna
na Times Square” to piękna i dotykająca historia. Mimo wielu rozczarowań i
cierpień jakie towarzyszą bohaterce, można również znaleźć miłość, szczęście i
przede wszystkim nadzieję. Polecam gorąco wszystkim, historia Lily Quinn na
pewno na długo zostanie w mej pamięci.
„-Chyba
tak. Gdzie jest ten pokój płaczu, proszę księdza? Proszę mnie tam zabrać.
Zrobił nad nią znak krzyża. –Nosisz go ze sobą wszędzie, moje dziecko. Tak jak
wszyscy cierpiący. Wszyscy wchodzimy do środka. Pytanie brzmi, czy z niego
wychodzimy, czy zostajemy tam na zawsze? I kogo wciągamy ze sobą?”
[str: 275]
„Zniewolone serce nie potrafi dokonywać mądrych ani głupich wyborów.”[str:101]
Zostaw coś po sobie, będzie mi bardzo miło :)
cytaty strasznie zachęcają, widać że jeżyk autorki jest pełen uczuć, tak jak lubię ;) , dla mnie będzie to już kolejna książka tej autorki, po tej recenzji sądzę, że również mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńTo nieprawdopodobne, że aż tyle naraz złego ją spotkało. Jednak coś mnie do niej ciągnie. Z chęcią ją kiedyś przeczytam. A kiedyś dlatego, że i tak mam dość długą listę 'do przeczytania'. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, z pewnością sięgnę po tą książkę!
OdpowiedzUsuń