Tytuł: Życie mimo wszystko
Autor: Christiane V. Felscherinow
Wydawnictwo: Iskry
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 282
Czy ktoś jeszcze nie słyszał o najsłynniejszej narkomance z Berlina Zachodniego? Christiane Vera Felscherinow trzydzieści pięć lat po opublikowaniu książki My, dzieci z dworca ZOO ujawnia światu dalsze szczegóły z jej życia, wydając publikację Życie mimo wszystko. Parę lat temu historia młodej narkomanki wstrząsnęła mną do tego stopnia, że wracałam do niej kilkakrotnie. Gdy na rynku wydawniczym pojawiła się zapowiedź książki opowiadającej o dalszych jej losach, wiedziałam, że będę musiała ją przeczytać. Nigdy nie spodziewałam się, że będę mogła poznać dalsze wydarzenia z życia tej kobiety, że Christiane powróci na scenę, choć jak sama twierdzi, nigdy z niej nie zeszła.
W utworze My, dzieci z dworca ZOO poznałam Christiane jako młodziutką osobę, przyczyniło się to do tego, w jaki sposób odebrałam jej historię. Ponieważ bohaterka patrzyła na świat oczami piętnastolatki, a i ja byłam w podobnym wieku, świetnie rozumiałam jej uczucia, problemy i rozterki. Tym razem autorka opowiada o swoim dawnym życiu z perspektywy dojrzałej kobiety, która przeszła przez wiele trudów. Poznajemy ją również jako matkę, dla której rodzicielstwo okazało się najcenniejszą wartością w życiu. Nie jest to już jednak tak wstrząsające jak w jej pierwszej książce. Nie uszło mojej uwadze, że wiele spraw Christiane przemilczała, lecz nie dziwi mnie to. Smutne wydawało mi się to, że największa miłość do Detlefa teraz jest dla niej tylko młodzieńczym zakochaniem, nic nieznaczącym. Kiedyś postać Christiane była pełna silnych emocji i w jej ponurym świecie ta miłość odgrywała istotną rolę, była w jej życiu priorytetem. Odniosłam wrażenie, że teraz to wszystko jest dla niej małostkowe, a jedyną osobą, która wzbudza w niej głębokie emocje, jest jej syn. Przez to, że Christiane nie wyraża już tak dosadnie swoich uczuć, ta książka traci na wartości. Jako młoda osoba, była pełna nadziei, że jej życie stanie się lepsze, teraz niestety już tej nadziei nie ma.
Gdy czytałam tę książkę, to miałam wrażenie, że autorka się tłumaczy, Wielokrotnie wspominała o swoim ojcu i o tym, że bardzo żałuje, że pokazała go w takim świetle w publikacji My, dzieci z dworca ZOO. Odkąd Christiane urodziła syna, jej życie kręci się wokół niego. Z tej książki wyniosłam najwięcej również o nim. Muszę przyznać, że jestem znacznie zawiedziona. Odważyłabym się powiedzieć, że ta książka wydana jest niejako pod przymusem, być może autorce zaczęło brakować pieniędzy. Choć sama w jednym z wywiadów wspomniała, że ma nadzieję na to, że ta książka będzie większą przestrogą dla młodych osób, które chciałyby sięgnąć po narkotyki. Niestety ta lektura nie wywołuje już takich emocji i nie zawładnie czytelnikami tak jak My, dzieci z dworca ZOO.
Biografia napisana jest prostym językiem, czyta się ją jednym tchem. Zapewne uwadze wielu osób nie umknie fakt, że książka ma nienaturalnie dużą czcionkę… Mamy jednak sposobność obejrzeć wiele zdjęć, które przedstawiają Christine z lat jej młodości, jak i dzisiaj, kiedy ma pięćdziesiąt lat.
Polecam tę książkę osobom, które wciąż pamiętają o młodej ćpunce. Osobom, które są ciekawe, co dalej działo się z Christiane F. po opublikowaniu książki My, dzieci z dworca ZOO. Życie mimo wszystko otworzy wam oczy na wiele spraw, niewątpliwie zdacie sobie sprawę z tego, że wszystko wygląda nieco inaczej, niż każdy by chciał. Nie należy jednak stawiać tej książce zbyt wysokich wymagań.
W utworze My, dzieci z dworca ZOO poznałam Christiane jako młodziutką osobę, przyczyniło się to do tego, w jaki sposób odebrałam jej historię. Ponieważ bohaterka patrzyła na świat oczami piętnastolatki, a i ja byłam w podobnym wieku, świetnie rozumiałam jej uczucia, problemy i rozterki. Tym razem autorka opowiada o swoim dawnym życiu z perspektywy dojrzałej kobiety, która przeszła przez wiele trudów. Poznajemy ją również jako matkę, dla której rodzicielstwo okazało się najcenniejszą wartością w życiu. Nie jest to już jednak tak wstrząsające jak w jej pierwszej książce. Nie uszło mojej uwadze, że wiele spraw Christiane przemilczała, lecz nie dziwi mnie to. Smutne wydawało mi się to, że największa miłość do Detlefa teraz jest dla niej tylko młodzieńczym zakochaniem, nic nieznaczącym. Kiedyś postać Christiane była pełna silnych emocji i w jej ponurym świecie ta miłość odgrywała istotną rolę, była w jej życiu priorytetem. Odniosłam wrażenie, że teraz to wszystko jest dla niej małostkowe, a jedyną osobą, która wzbudza w niej głębokie emocje, jest jej syn. Przez to, że Christiane nie wyraża już tak dosadnie swoich uczuć, ta książka traci na wartości. Jako młoda osoba, była pełna nadziei, że jej życie stanie się lepsze, teraz niestety już tej nadziei nie ma.
Gdy czytałam tę książkę, to miałam wrażenie, że autorka się tłumaczy, Wielokrotnie wspominała o swoim ojcu i o tym, że bardzo żałuje, że pokazała go w takim świetle w publikacji My, dzieci z dworca ZOO. Odkąd Christiane urodziła syna, jej życie kręci się wokół niego. Z tej książki wyniosłam najwięcej również o nim. Muszę przyznać, że jestem znacznie zawiedziona. Odważyłabym się powiedzieć, że ta książka wydana jest niejako pod przymusem, być może autorce zaczęło brakować pieniędzy. Choć sama w jednym z wywiadów wspomniała, że ma nadzieję na to, że ta książka będzie większą przestrogą dla młodych osób, które chciałyby sięgnąć po narkotyki. Niestety ta lektura nie wywołuje już takich emocji i nie zawładnie czytelnikami tak jak My, dzieci z dworca ZOO.
Biografia napisana jest prostym językiem, czyta się ją jednym tchem. Zapewne uwadze wielu osób nie umknie fakt, że książka ma nienaturalnie dużą czcionkę… Mamy jednak sposobność obejrzeć wiele zdjęć, które przedstawiają Christine z lat jej młodości, jak i dzisiaj, kiedy ma pięćdziesiąt lat.
Polecam tę książkę osobom, które wciąż pamiętają o młodej ćpunce. Osobom, które są ciekawe, co dalej działo się z Christiane F. po opublikowaniu książki My, dzieci z dworca ZOO. Życie mimo wszystko otworzy wam oczy na wiele spraw, niewątpliwie zdacie sobie sprawę z tego, że wszystko wygląda nieco inaczej, niż każdy by chciał. Nie należy jednak stawiać tej książce zbyt wysokich wymagań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz sprawia mi ogromną radość i za każdy dziękuję ;)