Autor: Simon Mawer
Tytuł: Kobieta, która spadła z nieba
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 395
Każdy czasami udaje kogoś, kim nie jest.
Dla wielu osób przybieramy pozory. W określonym towarzystwie pokazujemy różne
twarze. Podobnie jest z Marianne. Chwileczkę, chwileczkę, napisałam z Marianne?
Sama nie wiem, czy może nie chodzi tu o Anne-Marie? A może jednak o Alice? „Kobieta, która spadła z nieba” to
tytuł, który intryguje i doskonale oddaje postać głównej bohaterki. Autorem jest
brytyjski pisarz Simon Mawer, swoją opowieść oparł na prawdziwych zdarzeniach z
historii świata połączonych z fikcją. Przedstawił w ten sposób obraz silnej i
niezależnej kobiety, która w okresie II wojny światowej potrafi walczyć i
dokonywać „niemożliwego”.
„Mistrzowsko skonstruowana
historia inspirowana losami kobiet z elitarnego brytyjskiego oddziału SOE”
Kiedyś usłyszałam, że dobry tytuł książki
to już połowa sukcesu. Czy w tym przypadku to się sprawdziło? W moim odczuciu
zdecydowanie tak! Wiedziałam, że „Kobieta, która spadła z nieba” to zwiastun ciekawej
i zachwycającej lektury. Ponadto piękne, niebieskie oczy kobiety z okładki za
nic nie pozwalały odłożyć książki na dłużej. W książce autor kreśli świat Szkocji z 1941
roku, wtedy to poznajemy młodą Marianne Sutro. Marianne dostaje pewne
zaproszenie na rozmowę, którego nie należy odrzucać. Tym samym otrzymuje
propozycję współpracy, niedługo potem wyrusza z tajną misją. Szkocja, Londyn,
Paryż, II wojna światowa, a pośród tego kobieta, kobieta… która spadła z nieba.
Pisarz stworzył barwnych bohaterów.
Najbardziej do gustu przypadł mi Benoit, autor przedstawił go jako osobę
konkretną i wyrazistą. Od pierwszych stron szczerze go pokochałam! Oczami
wyobraźni widziałam jego zawadiacki uśmiech, który sprawił, że zapragnęłam by
był kimś więcej, niż tylko postacią fikcyjną. Marianne zaś jest osobą
nieprzewidywalną i typową „kobietą niespodzianką”. Jej postawa była bardzo intrygująca, czasami mnie zadziwiała, niestety w negatywny sposób. Chodzi głównie o to, iż nie mogłam uwierzyć, że gra trzy osoby jednocześnie i doskonale się
w tych rolach odnajduje. Moim zdaniem jest to nie wykonalne.
Najbardziej w książce wzruszył mnie wątek
miłosny, gdy wokół panuje wojna i niepewność, to właśnie ona daje siłę. Akcja
książki jest dynamiczna, nieustannie coś się dzieje. Zachętą jest również to,
że wydarzeń nie da się przewidzieć, a Marianne jest kołem napędowym utworu. Simon
Mawer posługuje się lekkim piórem. Czytając bez problemu można poczuć jak w
powietrzu unosi się zapach wojny i uczucie adrenaliny! Dokładnie tak,
adrenalina bezustannie towarzyszy naszym postacią, tak samo jak: strach, gniew,
złość, a jednocześnie nadzieja i miłość.
Czytając nie mogłam wręcz oderwać się od
lektury, a finał „powalił mnie na kolana”! Byłam kompletnie oszołomiona i nie
mogłam uwierzyć, że to już koniec tej historii. Przyznam, że z chęcią
przeczytałabym więcej na temat losów Marianny Sutro. Pomimo tego, iż momentami (tak
jak już wspomniałam), ciężko było mi uwierzyć w realność tej postaci, to z
czasem szczerze ją polubiłam.
„Kobieta,
która spadła z nieba” to
książka, która swoją akcją i klimatem niesamowicie mnie zaskoczyła. Wielokrotnie
trzymała w napięciu i skłaniała do refleksji. Już od dawna miałam ochotę na
taką historię. Ta spełniła moje oczekiwania. Marianna, Anne-Marie i Alice na
dłużej zostanie w mojej pamięci. Polecam w szczególności kobietom!