Autor: Yann Martel
Tytuł: Życie Pi
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2001
Liczba stron: 398
Moja ocena: 7/10
Wyobraź
sobie, że jesteś hindusem uwięzionym przez dwieście dwadzieścia pięć dni na
środku Pacyfiku i masz za towarzystwo tylko nieposkromionego tygrysa
bengalskiego. Przerażony? A może inaczej wyobraź sobie, że
zostajesz wyznawcą trzech religii, chrześcijaństwa, islamu i hinduizmu.
Sprzeczne?
Piscine Molitor Patel to hinduski
chłopak, gdy go poznajemy wiedzie beztroskie życie w Indiach, pomagając ojcu w
prowadzeniu ogrodu zoologicznego. Młodemu Pi, po czasie przestaje to wystarczać
i zaczyna poszukiwać Boga, staje się wyznawcą trzech różnych wyznań:
chrześcijaństwa, islamu i hinduizmu. Na to wszystko nic nie mówi rodzicom, i
tak pięknego, słonecznego popołudnia zostają zaskoczeni wiadomością że ich syn jest
przesadnie zaangażowany religijnie, wszystko to jednak nie trwa długo bo gdy w
kraju wybucha kryzys polityczny cała rodzina postanawia przenieść się do
Kanady. Większość zwierząt zostaje
sprzedana, resztę zaś pakują na statek i wypływają w jak mogłoby się wydawać
długą morską podróż. Niestety w wyniku sztormu statek tonie i tylko Pi zdołał
się uratować, ale czy uda mu się przetrwać podróżując w jednej szalupie z
niebezpiecznym tygrysem bengalskim? Co będzie jadł i jak potoczy się jego
historia?
„Życie
jest tak piękne, że śmierć się w nim zakochała zazdrosną, zaborczą miłością.
Ono jednak przeskakuje lekko nad niebytem, gubiąc po drodze parę pozbawionych
znaczenia drobiazgów, a przygnębienie jest zaledwie jak cień rzucany przez
umykającą w dal chmurę”[str:21]
Przeczytałam tę książkę już jakiś
czas temu i tak naprawdę nie wiedziałam dlaczego ludzie się nią zachwycają, po
co ten nakręcony film i tyle rozgłosu jeżeli książka jest taka nudna? Muszę
teraz się przyznać, że nie przystanęłam na chwilę nad tą opowieścią i nie przemyślałam
jej, być może dlatego, że całe objaśnienie by zrozumieć przesłanie książki jest
na końcu i obejmuję zaledwie pięćdziesiąt stron, na które składa się ostatnia
część. Jest to wywiad Pi z Japończykiem, który kompletnie nie wierzy naszemu
bohaterowi w przebytą przygodę. Opowieść jest dokładnym przedstawieniem tego,
że są na świecie takie rzeczy i sprawy, które nasz ludzki rozum nie jest w
stanie zrozumieć. Przede wszystkim Bóg, osoba którą żaden człowiek nigdy nie
jest i nie będzie w stanie pojąć.
Yann Martel stworzył, naprawdę dobrą
książkę, szczególnie przemyślaną. Nie będę ukrywała, że sam jej środek, czyli
historia jak Pi podróżuje przez Pacyfik jest nudna, bo to by było niezgodne z
moim sumieniem. Jednakże docierając do końca tak naprawdę cała historia nabiera
sensu. Teraz gdy już ją odstawiłam na półkę i prawdziwie zrozumiałam nie
żałuję, że ją przeczytałam. Gdy przewracałam kartkę, kolejną i kolejną a tam
nie było żadnych dialogów tylko same przemyślenia to byłam przerażona. Nie mogę
jednak zarzucić autorowi bezbarwnych opisów, wręcz przeciwnie są bardzo bogate
i szczegółowe. Dodatkowo bardzo dobrze wykreował klimat utworu, morze,
zwierzęta, walkę o przetrwanie, dzięki którym mogliśmy razem z Pi podróżować i
wypatrywać upragnionego lądu.
„To
prawda, że ci, których spotykamy wywierają na nas wpływ, że się zmieniamy, i to
czasami tak głęboko, że nie jesteśmy tymi samymi ludźmi, nawet z imienia.”[str:39]
Ciekawą dla mnie postacią jest sam Piscine
„Pi” Patel, który jest jedynym bohaterem, ukazanym tak szczególnie.
Zafascynowała mnie jego sprzeczność, którą objawia poprzez wyznawanie trzech
typów religii, na dodatek tak bardzo się od siebie różniących. Być może to
osobowość absurdalna wszak emocjonująca. Z kolei sam tygrys- Richard Parker nie
jest wyjątkowy, jednak to jedyny towarzysz Pi, dzięki niemu chłopak nie traci
nadziei i zajmuje czas opiekując się nim między innymi zapewniając mu
pożywienie.
Co mi się nie podobało, to tak jak
już wyżej wspomniałam, środek książki jest zwyczajnie nudny, miałam tam
wrażenie, że nic się nie dzieje i obawiałam się iż nie dotrwam do końca. Minus
z mojej strony należy się również, za odrażające opisy, tyczy się to głównie
zabijania zwierząt w celu zdobycia pożywienia, jak i innych przejawów tracenia
przez Pi człowieczeństwa.
Sam pomysł na fabułę jest
oryginalny, przesłanie głębokie i przemyślanie, chylę czoła autorowi, który
wpadł na pomysł przedstawienia w ten sposób wielu ważnych rzeczy. „Życie Pi”
nie jest łatwą lekturą, mimo tego, że czyta się ją gładko to żeby ją zrozumieć
trzeba chwilę usiąść i się zastanowić. Finał stanowi pewnego rodzaju puentę, o
której się przekonacie jeżeli tylko sięgniecie po tę książkę. Początkowo
chciałam wystawić temu dziełu straszną opinię jednak nie mogę tego zrobić, ten
kto przeczytał całą recenzję wie dlaczego. „Życie Pi”- Yanna Martela to
książka, którą warto przeczytać, wywołująca wiele emocji i refleksji.
„Trzeba
brać życie takim, jakie jest i cieszyć się nim.”[str:127]
Na podstawie książki powstał film w 2012 roku
Książka bierze udział w wyzwaniu Najpierw książka potem film
Zwiastun do filmu :
Jak wam się podoba nowy wystrój bloga ?!
Słyszałam już o tej książce i o filmie, ale nie wiem, czy bym się skusiła, może kiedyś...
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Po więcej informacji zapraszam do mnie :)
Czytałam i jest to książka, którą bardzo miło wspominam i zamierzam do niej wrócić.
OdpowiedzUsuńJa się długich opisów nie boję, powiem nawet, że lubię je czytać. Mi środek się podobał i nie uważam go za nudny. :)
Pozdrawiam.
Zamierzam poznać tę historię, ale nie mam teraz czasu na czytanie, więc chyba jednak obejrzę filmową wersję ,,Życia Pi''.
OdpowiedzUsuńKolejna książka, którą koniecznie muszę przeczytać. I kiedy ja znajdę na to czas? Kiedyś muszę:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale zamierzam. :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę, mimo różnych opinii i tak chcę przeczytać. Jestem ciekawa jakie na mnie wywrze wrażenie:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :D
Naprawdę muszę ją w końcu gdzieś dorwać :)
OdpowiedzUsuńWidziałam film i był świetny, więc książkę też kiedyś chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńBoski baner <3 Zarówno książka i film są na mojej długiej liście wakacyjnej :) trzeba nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńWidziałam film i owszem, podobał mi się, ale nie jest aż tak oszałamiający jak myślałam ;) ale po książkę z pewnością też sięgnę
OdpowiedzUsuńhmm, sama nie wiem czy przeczytać, czy też nie .. być może dołączy ta pozycja na moją długą listę wakacyjną ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że też zastanawiam się w czym tkwi fenomen tej książki, bo wnioskując z opisów przeczytanych recenzji, to nic ciekawego w niej nie znajdę. Na pewno kiedyś spróbuję ją przeczytać i przekonam się czy docenię przesłanie autora, ale wolałabym, żeby była to mądra i porywająca powieść, a nie posiadająca nudne fragmenty.
OdpowiedzUsuńNie oglądałam filmu, ani nie czytałam książki i nie jestem do niej jakoś zbytnio przekonana.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach. Czytałam o niej wiele pozytywnych recenzji. Nowa szata super, o wiele lepiej.
OdpowiedzUsuńMam książkę na swojej półce i przeczytałam ją już jakiś czas temu. Momentami także mnie nudziła, bo w końcu ile można czytać o chłopcu uwięzionym na morzu z tygrysem. Podobało mi się za to zakończenie. "Życie Pi" to dla mnie coś nowego i choć może nie trafić w gust, to mogę polecić :). Niedługo sama obejrzę jeszcze film!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przeczytałam przed tym całym BOOOM na film i, przyznam szczerze, że niekoniecznie mi się podobała. Chłopiec i tygrys na łodzi? I on go nie zeżarł?! Taka zagadka młodości:) Może jednak warto pokusić się o nią jeszcze raz?
OdpowiedzUsuńMi książka bardzo się podobała, film już mniej. Może i widoki były piękne, ale i tak momentami się nudziłam.
OdpowiedzUsuńInformuję, że zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Zapraszam do zabawy, więcej informacji na moim blogu:)
Usuń