Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Dżuma w Breslau
Wydawnictwo: W.A.B
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 258
Moja ocena: 7/10
„Dżuma
w Breslau” to kolejny kryminał Marka Krajewskiego, znanego jako Ambasadora
Wrocławia, którym został nazwany dzięki świetnej promocji tego miasta w swoich
dziełach. Jego książki zostały przetłumaczone na osiemnaście języków, przy czym
Krajewski słynie ze swoich cyklów przede wszystkim o Eberhardzie Mocku.
Przenosimy się do Breslau lata 20.
Ubiegłego wieku. W mieście dochodzi do tajemniczego morderstwa dwóch
prostytutek. Gdy policja znajduje ich ciała okazuje się, że kobiety zostały
uduszone, oprawca również w dziwny sposób wyłamał kobietą przednie zęby. Sprawa
trafia w ręce nadwachmistrza Edwarda Mocka, który jest znany ze swojej
nadzwyczajnej sympatii do kobiet lekkich obyczajów. Bohater szybko angażuje się
w sprawę, aresztuje i przesłuchuje wszystkich alfonsów z miasta, dzięki czemu
udaje mu się ustalić personalia dwóch zamordowanych kobiet. Niestety sprawy
przybierają niespodziewany obrót gdy na jaw wychodzi, że na narzędziu zbrodni
znajdują się odciski palców, samego Mocka..
Po książkę Krajewskiego sięgnęłam, z
nadzieją na dobry kryminał, trochę się obawiałam gdyż twórczość tego pisarza była
mi kompletnie obca. Pani w bibliotece powiedziała jednak, że to coś wartego
uwagi, także wzięłam. Czy książka zaspokoiła moje oczekiwania ? O tym za
chwilę.
Powieść napisana jest z punktu
widzenia samego Edwarda Mocka, jak i również innych bohaterów, przy czym
przedstawienie treści nie jest podzielone na rozdziały, tylko dni z dokładnością
co do miesiąca, roku, oraz pory dnia. Przyznam, że podobało mi się to bo było czymś innym, nie czytałam żadnej powieści właśnie w taki sposób
podzielonej. Dodatkowo Breslau to tajemnicze miejsce, co kryje się za samą
nazwą? Oczywiście stary Wrocław, przedstawiony w bardzo plastyczny i dosadny
sposób. Taki obraz miasta, zdecydowanie bardziej do mnie trafia i nadaje
niesamowity klimat utworu.
Bohaterowie, jacy występują w
książce to głównie mężczyźni. Edward Mock często mnie irytował swoim zachowaniem,
jednak również i zachwycał. Myślę, że to drugie, w końcu wygrało. Postać jest
osobą bardzo nerwową, wręcz choleryczną, ze skłonnościami do nadużywania
alkoholu. Bardzo często więc Mock robi wokół siebie zbędne zamieszanie i walczy
z kacem. Oprócz tego to bohater zawzięty i niepoddająca się, ale również wrażliwy
i to tym tak naprawdę zdobył moją sympatię.
Nie da się ukryć, że autor stworzył
coś naprawdę dobrego, książka napisana jest ładnym językiem, opisy są barwne i
bardzo dokładne. Dodatkowo Krajewski doskonale zadbał o szczegóły. Co mnie
cieszy, utwór nie zawiera zbędnych wątków, w których moglibyśmy się pogubić,
wręcz przeciwnie fabuła jest logiczna i zrozumiała. Bez przesadnych zwrotów
akcji. Książkę czyta się naprawdę bardzo przyjemnie, co ważne można się w niej
zatracić i zapomnieć o Bożym świecie. Ponadto dialogi są ciekawe, a styl
przyjemny.
Wróćmy jeszcze do klimatu utworu tak jak już
wyżej wspomniałam jest on niesamowity, autor ma dar przenoszenia nas poprzez
swoje opisy do dawnych czasów Wrocławia. Wszystko jest tak ukazane, że naprawdę
można razem z bohaterami podróżować ulicami miasta. Zagadka mordercy jaką główny
bohater musi rozwiązać była dla mnie dosyć przewidywalna, i niestety autor nie
zaskoczył mnie tak bardzo. Mimo wszystko muszę powiedzieć, że kompletnie mi to
nie przeszkadzało, książka ma coś w sobie, że chce się ją czytać. Być może stoi
za tym wspomniany klimat utworu.
Jak każda, książka i ta ma swoje minusy,
mianowicie momentami niektóre opisy były dla mnie wręcz odrażające. Nie będę
wam przytaczała konkretnej sceny, sami się przekonacie jeżeli sięgniecie po tę
książkę. Na szczęście nie było dużo takich scen i dało się przeżyć, w
przeciwnym wypadku raczej bym odstawiła tę lekturę.
W większości nie można jednak narzekać, ciekawa
akcja, logiczna fabuła i ten cudowny klimat, bohaterowie, których da się lubić,
na dodatek całkiem realni. Krajewski stworzył naprawdę dobrą powieść, przy czym
zniwelował moje uprzedzenie do polskich pisarzy i zdobył sobie moją sympatię.
Na pewno sięgnę po kolejne dzieła tego pisarza. Warto również wspomnieć, że
książka jest piątą z cyklu o Eberhardzie Mocku, jednak wcale nie nawiązuje do
poprzednich części dlatego można czytać każdą osobno, w obojętnej kolejności.
Na koniec, czy polecam? Oczywiście,
że tak! Dla osób lubiących kryminały jak najbardziej się nadaje. Ja sięgając po
tę książkę nie spodziewałam się takiej dobrej powieści, myślę, że Wam też
przypadnie do gustu i pokochać stary obraz Wrocławia. Warto!
ZAPRASZAM NA KONKURS! --> klik
być może się skuszę, skoro już jest w naszej bibliotece publicznej :)
OdpowiedzUsuńOj książka dla mnie. Wrocław to mój drogi dom. Chętnie się zapoznam z tą propozycją :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie inne książki tego autora i mam w planach tę.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i nie dotrwałam do końca.
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę, wydaje się idealna dla mnie :)
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
Nie czytam kryminałów, ale zamierzam zacząć, więc może sięgnę po cykl o Eberhardzie Mocku. :)
OdpowiedzUsuńLubię kryminały, więc to chyba coś dla mnie:)
OdpowiedzUsuń„Dżumę w Breslau” mam, gdyż kiedyś wygrałam ją na jakimś blogu, ale do tej pory jeszcze nie miałam okazji jej czytać. Jakoś nie potrafiłam przełamać się do tej książki, ale teraz po twojej zachęcającej recenzji się to zapewne zmieni i to szybko.
OdpowiedzUsuń"Erynie" Krajewskiego wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, dlatego na pewno sięgnę po kolejne powieści pisarza.
OdpowiedzUsuńNie sięgam często po kryminały i ostatnio postanowiłam to zmienić, bo po opisach i opiniach mam wrażenie, że wiele książek przypadłoby mi do gustu. Tak więc jeżeli tylko ,,Dżuma w Breslau" wpadnie mi w oczy, to z chęcią ją wypożyczę:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja. Mimo mało intrygującego zakończenia z chęcią przeczytałabym ksiażkę o starym, pięknym Wrocławiu:)
OdpowiedzUsuńMojej cioci się podobała, dlatego jest na mojej liście lektur. zapraszam http://qltura.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń